wtorek, 23 lipca 2013

Od Carmen CD Johnn'ego

Zaraz po lekcjach dowiedziałam się od Kamili, że muszę zmienić pokój. Byłam przez to trochę zła; po pierwsze, Laurenty nie będzie zachwycony (wciąż nie wrócił z lasu, więc siłą rzeczy nic nie wiedział), a po drugie, Kamila nie była łaskawa nawet podać mi powodu tej przeprowadzki. A na początku wydawała się taka miła... Nie, jednak nie. Od początku jej nie lubiłam.
Mój nowy pokój powinien być na trzecim piętrze, oznaczony numerem trzynastym. Suuuper, będę mieszkać w pechowej trzynastce.
Z trudem pokonywałam schody. Czułam się jak dromader - wlokłam ze sobą walizkę, gitarę, transporterek Laurentego, torbę z podręcznikami oraz torbę wypełnioną moimi ukochanymi książkami. To wszystko razem sporo ważyło.
W końcu, to się musiało stać. Potknęłam się o stopień i straciłam równowagę, a wszystkie rzeczy wyleciały mi z rąk! Sama pewnie też bym się wywaliła, ale ktoś mnie złapał...
- Dzięki - wykrztusiłam i podniosłam oczy na mojego wybawcę. Johnny...
- Drobiazg - uśmiechnął się - Może pomogę ci z tymi wszystkimi rzeczami?
Posłałam mu wdzięczne spojrzenie. Johnny wziął walizkę i już się sięgał po gitarę, ale wzięłam ją pierwsza.
- Wolałabym sama ją nieść - wyjaśniłam zażenowana. Johnny wzruszył ramionami i zabrał jeszcze transporterek Laurentego. Ja wzięłam, oprócz gitary, książki.
- To gdzie to...? - zapytał Johnny, gdy doszliśmy na górę.
- Pokój trzynaście.
- Ooo, jesteśmy sąsiadami! - ucieszył się Johnny. W sumie to fajnie, pomyślałam.
Mój nowy pokój okazał się bardzo ładny, nawet ładniejszy od poprzedniego. Był kremowo-niebieski, z łóżkiem z drabinką oraz fajnym miejscem do czytania. Miałam nadzieję, że Laurentemu też się spodoba.
- Ładny pokoik - stwierdził Johnny, rozglądając się w uznaniem.
- Dzięki. A jak wygląda twój?
- Chodź, zaprowadzę się.
Pokój Johnn’ego okazał się nowoczesny, z pomarańczowymi akcentami. Nawet spoko, ale jednak wolę swój. Jest taki bardziej... dziewczęcy.
- Fajny - pochwaliłam - Dużo miejsca na książki.
Johnny się roześmiał.
- Lubisz czytać?
- Uwielbiam - odparłam z entuzjazmem - Szczególnie książki historyczne. I stare rękopisy.
- Ja tam nie lubię takich staroci - skrzywił się Johnny - Wolę książki akcji. A nasza biblioteka jest okropna! Wypełniona takimi starociami po sufit.
- Co ty, jest super! Uwielbiam stare biblioteki, nawet starsze niż ta tutaj. Ten zapach starych książek...
Johnny nie wyglądał na przekonanego. No cóż, trudno. Każdy ma swoje zdanie.
- Idę się rozpakować i odrobić zadanie domowe - poinformowałam go - Do zobaczenia jutro w bibliotece!
- Tylko nie to. Na śmierć zapomniałem o zadaniu domowym - jęknął w odpowiedzi Johnny.

*następnego dnia w bibliotece*

- O Boże - westchnął z rozpaczą Johnny, kończąc wycieranie “Słownika wyrazów obcych”. - Nienawidzę tej roboty. N i e n a w i d z ę.
- Zawsze mogło być gorzej - odparłam pocieszająco.
- Co na przykład?! Ja jakoś nie mam pomysłu no gorszą fuchę od tej!
- No... przepisywanie regulaminu albo coś w tym stylu...
- Nawet nie mów - odparł ze zgrozą Johnny.
Wzruszyłam ramionami i sięgnęłam po kolejną książkę.
- A mi tu się nawet podoba - rzuciłam w przestrzeń.
Johnny już otworzył usta, żeby gwałtownie zaprotestować, ale wtedy do biblioteki wpadła Kamila. Była wściekła...

<Johnny? I co dalej? xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz