Popatrzyłem w pusty talerz. Odbiła się w nim moja ciemnej karnacji twarz. Rozczochrane włosy, błyszczące, orzechowe oczy. Pozazdrościć... Tylko ta moja nieśmiałość! Ale jednak podniosłem głowę. I zaraz ją spuściłem. Czemu wszyscy muszą się tak na mnie gapić?!
- Hej, bierzesz coś? - zapytała nagle grubsza kobieta w fartuchu, podczas gdy ja przeglądałem się w talerzu. Poczułem się jak idiota i zaraz podniosłem wzrok. Była promienna i uśmiechnięta. Pewnie kucharka
- Eee, tak poproszę dwie bułki - powiedziałem niemrawo. Było już późno a ja chciałem jak najszybciej iść do pokoju...
- Ależ proszę! - odpowiedziała i podała to, o co prosiłem. Posmarowałem sobie je grubo nutellą i skierowałem się do jedynego wolnego stolika. Dopiero co tu przyjechałem. Jazda trwała w nieskończoność! wyjechałem rano a przyjechałem na wieczór. Zaraz wyprowadziłem Perłę z przyczepy i rozgladnąłem się w poszukiwaniu stajni. Wtedy zjawiła się ta Kamila i mi wszystko wyjaśniła. Pomocna kobita. No tak...
Z tych zamyśleń wyrwała mnie moja niezdarność. Potrąciłem kogoś, tak niefortunnie, że prawie całe jego jedzenie wypadło na podłogę
- O ja cię, przepraszam! - powiedziałem zaraz i uniosłem wzrok. Była to bardzo ładna dziewczyna o niebieskich oczach, zupełnie innych niż moje. O dziwo - nie poczułem się tak speszony jak zawsze.
- Nie ma sprawy - powiedziała i popatrzyła na to same miejsce co ja; był to jedyny wolny stolik
- Razem? - zapytała
- Spoko - powiedziałem i ruszyliśmy. Usiadłem naprzeciwko niej.
- Też jesteś nowa?
- Tak, w sumie to wszyscy są tu nowi ale na razie to my jesteśmy najnowsi. Chyba - powiedziała
- No, teraz to ja. Jak masz na imię?
- Carmen a ty?
- Johnny. Hm.. Może... - głupio mi było zadać to pytanie tak, żeby nie zabrzmiało jak jakiś tandetny podryw czy zaproszenie na jakąś randkę...
- Dajesz.
- Spotkalibyśmy się jutro po śniadaniu w stajni? Pokazałbym ci Perłę - dodałem szybko
- Fajny pomysł. To do jutra! - powiedziała wstając od stołu
- Siema - rzekłem i westchnąłem...
***
Nazajutrz po śniadaniu zaraz udałem się do stajni. Żeby było raźniej, wziąłem Barbossę, który spokojnie krakał mi do ucha...
<Carmen> :>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz