piątek, 26 lipca 2013

Od Johnn'ego CD Carmen

- No dobra, pójdę i się o to zapytam. Poczekaj tu na mnie, dobrze?
- Okej czekam -  więc udałem się w stronę gabinetu Kamili. To mi się wydało całkowicie nieprawdopodobne! Jak Carmen mogła na to wpaść? To było takie... skomplikowane. No cóż, ja nie miałem głowy do takich rzeczy. Ale czyżby to była Violetta? Albo Miley? Wydawały się raczej spokojne, ale za tym może kryć się coś więcej. Westchnąłem. W nowej szkole jak zwykle nie obejdzie się bez afery...
Heeej, ale kto to? W tej chwili zauważyłem jakiegoś chłopaka wyprowadzającego konia. Nie znałem go, nie było go na liście, i nie był to Ivo.
- Hej, jak się nazywasz?
- Chris - popatrzył na mnie krzywo i wrócił do swojego zajęcia. Zanotować: Chris - gbur, nie chce znać mojego imienia. Mimowolnie uśmiechnąłem się.
Byłem już pod jej gabinetem. Przy okazji może wyjaśni mi sprawę tego Chrisa. Zapukałem delikatnie.
- Proszę! - otworzyłem więc drzwi.
- Dzień dobry. Proszę pani, coś tu się nie zgadza. - zacząłem
- Znaleźliście już konie?
- Nie, ale...
- W takim razie szukajcie dalej. - powiedziała jednocześnie rozmawiając przez telefon i przerzucając szybko papiery na biurku.
- Proszę pani, kto dopisał na liście osób, które mają oporządzać konie tą "zamianę z czwartek"? - zapytałem szybko. Na chwilę przystopowała, lecz zaraz znowu ruszyła z papierami.
- Hm. Zastanawiając się nad tym to nie wiem. Może kucharka, albo... No nie wiem - na tą kucharkę miałem ochotę pęknąć ze śmiechu. Kucharka?! A co ją interesuje kto opiekuje się końmi??
- Raczej wątpię, że to kucharka. Proszę pani, ktoś nas wrobił! Poza tym, nie mieliśmy nawet czasu, żeby zerknąć na tą tablicę! Ogłoszenie musiało zawisnąć wcześnie rano, kiedy my byliśmy w bibliotece, a później ktoś te konie wyprowadził, jakim cudem mogliśmy więc je wyprowadzić skoro byliśmy w bibliotece?? - prawie krzyknąłem
- Hm, hm. Może masz trochę racji, co nie zmienia faktu, że była wasza kolej, i wy mieliście tego dopilnować. Konie miały być pod waszą opieką.
- Ale ja się nie zgadzam, żeby każdy kto sobie chce, mógł dopisywać do listy takie bzdury! To nie jest fair!
- Nie krzycz mi tu! Postaram się tą sprawę rozwiązać, a teraz do-wi-dze-nia - rzekła sylabami. Jak do jakiegoś przedszkolaka.
- Dobrze, ale mam jeszcze jedno pytanie. Kto to jest Chris? Nie ma go w księdze zapisanych.
- Nie zdążyłam go jeszcze zapisać, nowy członek akademii. Bardzo miły z resztą.
- Acha, bardzo dziękuję, i do widzenia. - ukłoniłem się po pas, zamknąłem drzwi i skierowałem się s powrotem do Carmen. W międzyczasie zastanawiałem się, gdzie jest Perła i czy nie umiera z głodu, albo coś... Byłem już na serio zmartwiony. Jeśli to zrobił uczeń akademii, na pewno nie był to ten mądry...
Na podwórku, przy tablicy zauważyłem z daleka jak Carmen rozmawia z tym całym Chrisem. Poczułem lekkie ukłucie, tsa jeszcze tego brakowało, żebym był zazdrosny o każdego chłopaka. Na szczęście, gdy Carmen mnie zauważyła, przeprosiła go i podeszła do mnie
- To nie Kamila napisała tą zamianę, powiedziała, że postara się to rozwiązać. Tego tam jeszcze nie wpisała do księgi. Jest nowy. - wyjaśniłem szybko ale wiedziałem, że ona pewnie już o tym wie. - O czym gadaliście?

<Carmen? Czy Johnny może być zazdrosny? xp>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz