Stanęłam niepewnie przed bramą.
Wakacje już się kończą, zaczyna się znowu ponura nauka...
Zerknęłam z nadzieją na rodziców. Jakbym błagała, jednak nie do końca wiem o co. Wzięłam walizki i ruszyłam do Kamili. Była otoczona grupą dziewczyn. Tata wsiadł do samochodu i już za chwilę widziałam machającą na pożegnanie rękę.
- Dzień dobry! - powitała mnie z uśmiechem Kamila
- Dzień Dobry- rzekłam nieśmiało, miałam ochotę zapaść się pod ziemię
- Witaj w akademii! - rzekła jedna z nich
- Chodź pokarzemy Ci twój pokój.
- Dobrze.
- Kiedy dotrze twój koń?
- Powinien przyjechać już za pół godziny. Tata zamówił specjalny przewóz dla koni sportowych. Nie mogę zrozumieć po co, przecież nie jadę na żadne zawody.
*W akademii*
- Oto twój pokój.
- Ładny, lubię czerwień...
- Jutro dostaniesz plan lekcji. Rozgość się śmiało. Jakby co będziemy na dole.
Siadłam, otworzyła walizkę. Spośród sterty ubrań wyciągnęłam flet i zaczęłam grać długo i żałośnie.
Ciąg dalszy nastąpi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz