środa, 31 lipca 2013

Od Emily, CD Chrisa

- Tak! Oczywiście! - rozweseliłam się. - Ale gdzie?
Właśnie gdzie? Jest strasznie wiele miejsc.
- No... Może Rzeka Złota i las? - zaproponował.
- Może być. Wezmę ze sobą Asterię.
- A.. a... Asterię?
- Tak, to mój pies, a tak dokładniej sunia. Rasy border collie - pochwaliłam się.
- A ja Hernána - poderwał się.
- Tego twojego kota? - zapytałam niepewnie.
- No tak - odpowiedział.
- To jutro po lekcjach? Dziś jest już za późno - odpowiedziałam na pożegnanie.
- To na razie!
- Pa - pożegnał mnie.
***
W pokoju znowu burdel jak w szopie. Porozrzucane ciuchy, Li na biurku, biurko zasyfione karteczkami, laptop na łóżku. Och, jestem taka zmęczona. 
I jeszcze Asteria gryzie jakąś kartkę. Ale to tylko nieudane rysunki, to może.
- Asteria! Nie wolno! - krzyknęłam i wyrwałam jej papierek.
Wzięłam prysznic, i przebrałam się w piżamę. Ogarnęłam trochę pokój.
Dałam Li do futerału, a futerał do kąta. Spojrzałam na fona. Była 22.58.
- Późno strasznie. Zasiedziałam się u Chrisa. A przyszłam tam o 20 - powiedziałam do siebie.
Zmęczona padłam na łóżko. Pogasiłam światła.
- Dobranoc Asti - powiedziałam suni.
- Hau - odpowiedziała mi po swojemu.
***
Zadzwonił budzik. Uderzyłam go i spadł na podłogę.
- Ooo.. Jeszcze pięć minut! - powiedziałam zaspanym tonem.
Pozbierałam się w końcu. Na głowie szopa. Jak zwykle.
- Witaj czwartku. No cóż! trzeba się ogarnąć! - Odsunęłam firanki i poszłam do łazienki.
Wzięłam prysznic, uczesałam włosy, umyłam zęby, ubrałam na siebie niebieską bokserkę z napisem FUN (moja ulubiona), różowe rurki do kolan (też ulubione) oraz białe trampki. Dość ładny zestaw na dziś. I zamiast się super tapirować jak jakieś modnisie czy paniusie z centrów handlowych, pomalowałam usta różowym błyszczykiem. Uczesałam się w warkocz i poparzyłam na zegarek. Jest 7.45. 
- No gotowa. A teraz na lekcję! - powiedziałam dziarsko i poleciałam prawie jak gepard do klasy.
*** W klasie
Jest Biolka. Ja piszę w zeszycie w najlepsze. Na razie sielanka, ale nagle...
- No nie! - złoszczę się do siebie szeptem. - Chińskie badziewie!
- Co się stało? - spytała szeptem Bella (akurat z nią siedzę) 
- Ten długopis przestał pisać! - odpowiedziałam tak wnerwiona, że ani trochę nie miałam ochotę na rozmowę
- Długopis przestał pisać!
- Kurde... Nie mam zapasowego. Co za pech! - mówi mi Bella.
- Uff... Znalazłam zapasowy! - odetchęłąm z ulgą.
*** po lekcjacach
Ze swoją gitarą jestem już w stajni. Chris oczywiście był tam wcześniej. Czekał na mnie.
- Chris, pokażesz mi swojego konia?

<Chris? Pokażesz?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz