środa, 14 sierpnia 2013

Od Carmen CD Johnn'ego

*Ostrzeżenie od założycielki. To opowiadanie jest +12 co najmniej XD*

Nie mogłam zdobyć się na żadną logiczną odpowiedź. Marihuana? Ja? Uzależniam? Jeśli tak, to kogo?
Dlatego stałam skamieniała, trzymając sweterek w ręce i patrząc się na Johnn’ego okrągłymi oczami. Czułam się jak idiotka.
On zaś chodził po pokoju niespokojny, co chwilę przystając i podnosząc na mnie nagląco-prosząco-wyczekujący wzrok. Nie mogłam tego wytrzymać - puściłam sweter i gwałtownie usiadłam na szczeblu drabinki.
- O co ci właściwie chodzi? - wydusiłam z siebie wreszcie. No właśnie. O co mu chodzi? Czemu do mnie przychodzi, ba!, nie przychodzi, tylko wpada jak huragan do mojego pokoju i mówi jakieś tajemnicze “Nie po tym wszystkim”, mając dziewczynę?
- Jak to: o co? - zdezorientowałam go trochę - O twój wyjazd, nieobecność i Chisa, rzecz jasna.
- Mój wyjazd i nieobecność cię oburzają, tak? - wysyczałam, wstając. Przesadził. Grubo przesadził.
- Oczywiście. I ten cały Chris...
- CO MASZ DO CHRISA?! NIE DOTARŁO DO CIEBIE JESZCZE, ŻE JEST ON JEDYNĄ OSOBĄ, KTÓRĄ CHOĆ TROCHĘ OBCHODZIŁO, CZEMU MNIE NIE MA?! ŻE ON MNIE ODWIEDZAŁ, PODCZAS GDY TY URZĄDZAŁEŚ SOBIE JAKIEŚ ROMANTYCZNE WIECZORKI Z DZIEWCZYNAMI?! - straciłam nad sobą panowanie. Co go, do jasnej cholery, obchodziło, co się ze mną dzieje i co robię? Nie powinien raczej interesować swoją dziewczyną?
Johnny gwałtownie zbladł.
- Mam tylko jedno pytanie - szepnął zsiniałymi wargami - Ile razy już się całowaliście?
Szczena mi opadła. Co on sobie nawymyślał, strach się bać...
- Moment - powiedziałam stanowczo - Wyjaśnijmy sobie coś. NIE chodzę z Chrisem i oprócz koleżeństwa NIC mnie z nim nie łączy. Jasne? Więc wszelkie tego typu plotki, które jesteś łaskaw rozsiewać...
- Nie rozsiewam żadnych plotek! - krzyknął rozpaczliwie Johnny.
- A czemu się o to w ogóle pytałeś?! Nie powinna cię bardziej interesować twoja dziewczyna?!
- Jaka znowu dziewczyna?!
- Ta blondi, co z nią siedziałeś w pokoju!
- To nie jest moja dziewczyna!
- To kto, do cholery?!
- Nie przeklinaj!
- To nie jest przekleństwo!
- CARMEN! To NIE jest moja dziewczyna! Jeśli tak, to znaczy, że Chris jest twoim chłopakiem!
- Nie jest!
- Właśnie!
- Przestań się ze mną kłócić!
- Dobra! - krzyknął Johnny. Po czym nagle podszedł do mnie, objął mnie w talii i mocno przycisnął do siebie. Próbowałam się wyrwać. Przez moją głowę przeleciała jeszcze tylko pełna paniki myśl, co będzie, gdy ktoś nas zobaczy. Ale już po chwili spłynęła na mnie słodka niewiedza...

<Johnny? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz