Louisa?! Boże, co ona tu robi?! W jednej chwili byłam przy niej.
- Co ty tu robisz?! - krzyknęłam i złapałam ją za ramię.
- Zostaw mnie, akademia nie jest tylko twoja! - jak zwykle, miły dla ucha język.
- Ale ja tu byłam pierwsza, a ty wszystko zepsujesz! - krzyknęłam, a ona mi się wyrwała.
- Odwal się ode mnie!
- Nie! Zepsujesz mi cały pobyt tu!
- Może i tak, ale mogę tu być tak samo jak ty! - wrzasnęła na mnie. Bezczelna!
- Jesteś ode mnie młodsza! I nie mów, że przyprowadziłaś tego swojego konisia!
- Właśnie, że tak! Bo jest o wiele lepszy od tej twojej kobyły!
- Ogarnij się! Też bym mogła jeździć na koniu za dziesięć tysięcy euro!
- Mogłabyś, ale nie jeździsz! I to ty się ogarnij! - poleciała do swojego pokoju wołając jeszcze "idiotka!".
- Jak ja jej nie cierpię! - tupnęłam nogą niczym mała dziewczynka. Nagle podeszła do mnie Emily.
- Kto to? - zapytała marszcząc brwi.
- Moja kochana siostra - było mi trochę głupio, że słyszała całą tą kłótnię.
- Matko, na serio? - zdziwiła się. I wiedziałam, dlaczego. Miałam na serio nadzieję, że nie zepsuje mi wszystkiego. westchnęłam. Musiałam się wyciszyć.
Zapytałam Emily, czy chce iść ze mną do biblioteki. Może poleciłaby mi jakąś dobrą książkę?
- Jasne, chętnie - rzekła i ruszyłyśmy do Akademii. W pewnym sensie cieszyłam się, że jestem tu dłużej od tej kwoki. A tak się cieszyłam, że odpocznę od niej na choćby rok! Malutki rok!
Chociać prędzej czy później wiedziałam, że i tak mnie zmałpuje i przyjedzie do Akademii... Ale tak od razu?! Dosłownie parę tygodni po mnie?! Ona jest nieobliczalna...
*W bibliotece*
- Dawno tu nie byłam - uśmiechnęłam się do Emily. - Lubisz czytać? - zapytałam jej.
- No... Tak średnio. Zależy co - odpowiedziała.
<ktoś...? :) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz