- Wiesz co, może lepiej pójdziemy do mojego pokoju - szepnęłam do ucha Teo.
- Jak chcesz - odpowiedział zdziwiony. Po chwili byliśmy już na schodach, a ja wyjaśniłam mu czemu chciałam zwiewać z parku.
- A więc siostra mnie śledzi? - zmarszczył czoło, ale zaraz przypomniał sobie o co mnie się przed chwilą pytał. - Aa, więc? - zapytał zmieszany.
- Oj, Teo... Wiesz, że już się zgodziłam? - uśmiechnęłam się.
- Tak? To... fajnie - uśmiechnął się zakłopotany.
- Już się mnie o to pytałeś głuptasie! - roześmiałam się.
- No... Tak. Masz rację. Jestem kretynem - pokręcił głową.
- Przestań! Chodź ze mną do stajni, pasowało by konie wyczyścić - uśmiechnęłam się zachęcająco. Boże, ale on był śmieszny!
- Jasne, idę - rzekł i ruszyliśmy do stajni. Ja poszłam do Valrena a on do Kropki. Wzięłam z siodlarni wszystkie potrzebne rzeczy i przedźwigałam je do boksu mojego wałacha. Było z nim trochę roboty...
Miałam zamiar poćwiczyć z nim jeszcze dzisiaj wolty na ujeżdżalni. A później może jakiś spacer...
Ale cały czas myślałam o Teo! I nie mogłam przestać! Nie miałam w swoim krótkim życiu zbyt wielu chłopaków. Z resztą, wszyscy okazywali się debilami po tygodniu chodzenia...
- Hej, co robisz? - zapytała nagle radośnie Bella. Zmrużyłam oczy. Podsłuchiwała mnie. Nagle do głowy wpadł mi świetny pomysł...
<Bella? Na co wpadł mój geniusz? :D >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz