- Myślę, że tak. W końcu nie wyrzucimy takich małych stworzonek! - uśmiechnęła się pani Kamila, a ja widziałam, jak kamień spada z serca Megan.
- Bardzo pani dziękujemy! - krzyknęła i posłała nauczycielce najbardziej promienny uśmiech na jaki było ją stać.
- Do widzenia! - ukłoniłam się grzecznie i wyszłyśmy.
- Jeeej! - krzyknęłam i podskoczyłam. - Szczeniaki uratowane!
- Ale się cieszę! - roześmiała się Meg. - A może chciałabyś jednego szczeniaczka? - zapytała po chwili.
- Wiesz, nie dzięki. Są przepiękne, lecz mam wystarczająco roboty z Amigo. Z resztą - mógłby je zagryźć - wyjaśniłam.
- Szkoda. Idziemy powiedzieć innym?
- Wiesz, myślę, że na razie nie. Szczeniaki potrzebują spokoju, a jak cała Akademia się zleci je oglądać, to będzie nieciekawie - mruknęłam.
- Masz rację! Dziwne, że o tym wcześniej nie pomyślałam!
- Wiesz, za parę tygodni, lub miesięcy, jak tam chcesz, mogłybyśmy porozlepiać ogłoszenia po Akademii czy ktoś nie chciałby przygarnąć szczeniaków. Albo zapytałybyśmy się po prostu najbardziej zaufanych osób. Oczywiście, jeśli by ci sprawiały problem - Megan zastanowiła się chwilę.
- Zobaczę. Myślę, że na razie zatrzymam je u siebie. I tak muszą być blisko matki. Póki co - uśmiechnęła się.
- Zrobisz, jak zechcesz. Wiesz, ja muszę lecieć nakarmić mojego psa, bo zrobi mi rozróbę w całym pokoju. Zaraz do ciebie przyjdę! - pożegnałam się z Meg i pognałam do pokoju nr 6. Był na pierwszym piętrze i należał do mnie. Osobiście myślałam, że jest trochę bardziej dla chłopaków, niż dla dziewczyn, ale podobał mi się tak czy siak. Otworzyłam drzwi kluczykiem.
Na ziemi leżało przewrócone krzesło, rozwalona kołdra, flakon z rozlaną wodą i dziwnie zawinięty dywan.
- Amigo! Fuj! Niedobry pies! Jak mogłeś! - ochrzaniłam psa. To było naprawdę brzydkie. Amigo zaskomlał i zaczął się czołgać na brzuchu. - Już dobrze... - pogłaskałam go po pysku. To pies, nie rozumie, że czegoś nie wolno... Szybko posprzątałam cały bajzel i nasypałam mu jego ulubionych Kosteczek-Chrupeczek. Uwielbiał je! Ale póki co, muszę mu załatwić jakieś normalne jedzenie ze stołówki, jakiegoś schabowego, czy coś. Psy nie powinny być hodowane na samej paszy ze sklepu.
- Teraz tu będziesz grzecznie spał/siedział/bawił się lub robił co chciał, ale nie bałaganił mi w pokoju! - skarciłam go i nalałam jeszcze wody do miski. Potem zamknęłam pokój i wybiegłam do Megan.
<Meeeeeg? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz