Byłam właśnie na przejażdżce z Valrenem. Dojechałam już prawie do Rzeki Złotej. Było cudnie. Słoneczko świeciło. Poczułam ciarki na plecach. Było świetnie!
- Dobry Valrenek! Pogalopujemy? - zapytałam, chociaż wiedziałam, że i tak zaraz się puścimy. Galopowaliśmy pośród drzew. Może nie było to całkiem mądre. Nagle mój wałach się czegoś przestraszył.
Gwałtownie zahamował. Dostałam gałęzią w głowę.
Przeleciałam nad łbem Valren'a i wylądowałam w krzakach. Na szczęście liście złagodziły upadek. Właśnie wyciągałam z włosów liście, gdy zaczęłam się zastanawiać czego przestraszył się mój wałach.
Wtem coś zapiszczało u moich stóp. Zachwiałam się i mało co nie wpadłam drugi raz w krzoki. Zaraz, zaraz, przecież to... To MIKA! Sunia Megan! Co ona tu robi???
- Meeegaaan! Meeeg!!! - zaczęłam krzyczeć. Chyba jej nigdzie nie było... Wzięłam na ręce Mikę i chciałam wdrapać się na siodło. Eee... To było trochę ciężkie. Położyłam ją więc na grzbiecie, i miałam nadzieję, że nie spadnie, dopóki ja nie wejdę. Uff. Usiadłam i zabrałam ją między nogi.
Szybkim kłusem wróciłam do Akademii. Jeśli nie będzie Meg w pokoju, to zawiadomię panią Kamilę. Rozsiodłałam rumaka, szybko przeczesałam jego sierść, nalałam mu wody i już pędziłam w Miką na rękach do pokoju Megan. Ona mieszkała chyba w... 17? Tak. Zapukałam. Kiedy usłyszałam płaczliwe "Proszę..." odetchnęłam z ulgą. Weszłam do jej pokoju, który trzeba przyznać, był o wiele piękniejszy od mojego. Fioletowo - różowo - biały z odcieniami zieleni. Śliczny!
- Nie płacz! Zobacz, co tu mam! - krzyknęłam i puściłam wiercącą się suczkę na podłogę. Podbiegła do swojej zapłakanej pani, wskoczyła na łóżko i polizała ją po całej twarzy.
- Na pewno jest bardzo głodna - uśmiechnęłam się. Megan popatrzyła trochę zdziwiona na mnie, potem na mikę i...
<Meg? Co było potem? ;) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz