środa, 7 sierpnia 2013

Od Ell CD Johnn'ego

Nagle do głowy wpadł mi wspaniały pomysł. Udawałam, że z trudem próbuję wstać. 
- Johnny... - zaczęłam ale w głowie ryczałam ze śmiechu. 
- Boże, Ell wszystko ok? - spytał zatroskany. Widać, że miał niezłego pietra. 
- N... Nie... NIE MOGĘ WSTAĆ! 
- Ja... Jak to?
- Nie, jednak nic mi nie jest - powiedziałam wstając i otrzepując ubranie z pyłu. - Tylko spodnie mam brudne. - wyszczerzyłam do niego zęby.
- O ty... - zmrużył oczy w akcie nienawiści i rzucił się na mnie z łaskotkami. 
- Nie mam - oznajmiłam spokojnie. 
- No wiesz co?! - popatrzył na mnie z pretensjami - odbierasz mi radość. 
- Cieszę się - oznajmiłam spokojnie na co chłopak odwrócił się ze splecionymi rękami. 
- Jesteś złym człowiekiem. - powiedział. 
- Oj, dziękuję za komplement - ukłoniłam się nisko. Po czym rozmasowałam sobie no... cztery litery. 
- Coś nie tak? - zapytał
- Tyłek mnie boli - odparłam parskając śmiechem. 
- Nie, no proszę, cię nie mów, że mam ci rozmasować - śmiał się Johnny. 
- Do tego stopnia bym się nie zniżyła - odparłam. 
- Wracamy? - zapytał mordując bezczelnie komara, który usiadł mu na ręce. 
- Wracamy, bo ci krwiopijcy zjedzą nas żywcem.
- Masz rację. kto pierwszy do koni?
- Nie... Nie chce mi się... - powiedziałam ruszając najszybciej jak mogłam - albo tak!
Johnny i tak wygrał, był ode mnie szybszy. Potem spokojnie, kłusem wróciliśmy do akademii. 
- Fajnie się z tobą spędza czas - powiedziałam nieśmiało do Johnny'ego kiedy oporządzaliśmy konie. - jako z przyjacielem. 
- Miło mi. - powiedział. Nie widziałam go ale przeczułam, że uśmiecha się triumfalnie. - ja również się dobrze bawiłem. 
Potem wróciliśmy razem do internatu. Napotykały nas dziwne spojrzenia. Niektóre również były pełne zawiści tak jak te od Chrisa. 
Pomachałam mu na pożegnanie, bo w pewnym momencie szliśmy w dwie inne strony. Po drodze dopadła mnie Megan. 
- Johnny to twój facet? - spytała podekscytowana
- Nie, przyjaciel. 
- Oczywiście... - powiedziała po czym poszła do siebie. 
Czy to możliwe? czy ludzie tak myślą? Oczywiście są w największym błędzie świata. 
~RANO~
Spotkałam Johnnyego na śniadaniu. 
- Jak tam tyłek? - spytał po czym ja posłałam mu dziwne spojrzenie. 
- Nie, boli. Chociaż jak chciałam spać na plecach do zauważyłam, że mam na kości ogonowej siniaka wielkości podeszwy. 
Johnny parsknął śmiechem. 
- A jak tam twoja noc? -spytałam. 

<Johnny?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz