piątek, 30 sierpnia 2013

Od Cesarii - początek

Jechałam właśnie z moim przyjacielem do Akademii, w której miałam się teraz uczyć. Która to już?... Ach tak piąta. Dlaczego byłam wyrzucana? Zazwyczaj oficjalnym powodem był brak miejsc, a nieoficjalnym po prostu brak akceptacji. Nauczyciele mnie nienawidzili. To przez mój wygląd. Ale mam to gdzieś. Wreszcie będę mogła spędzać najwięcej czasu z Devil'em. On mi wystarczy do szczęścia. No i jest jeszcze Brad, który właśnie siedział mi na kolanach. W połowie drogi zaczął się domagać wyciągnięcia z klatki znajdującej się na tylnym siedzeniu.
- Jesteśmy mała. - powiedział David zatrzymując samochód przed białym budynkiem.
- Nie mów do mnie mała. - burknęłam i wysiadłam z auta. Szczurka posadziłam sobie na ramieniu i skierowałam się do przyczepy. Wyprowadziłam z niej mojego wałacha. Dave zdążył w tym czasie wypakować moje walizki. Właściwie jedną. Reszta to pokrowce z moją gitarą elektryczną, skrzypcami także elektrycznymi i keyboard'em. Nie wiem po co zabrałam to wszystko. Może dlatego, że nie mogę bez tego żyć?...
- To cześć - chłopak przytulił mnie serdecznie. - Kiedy się zobaczymy? 
- Pewnie dopiero na święta - odparłam wtulając się w niego mocniej.
- Rany, nie wiem czy wytrzymam tyle - westchnął i uśmiechnął się.
- Poradzisz sobie. Jesteś dużym chłopcem - zaśmiałam się. 
- Trzymaj się mała. - Nie daruję mu! Powiedział to specjalnie. 
- Zabiję! - rzuciłam w niego małym kamyczkiem śmiejąc się przy tym.
- Dobra, dobra będę grzeczny - uśmiechnął się szeroko. - Do zobaczenia! - rzucił na pożegnanie i wsiadł do samochodu. Pomachałam mu jeszcze i odwróciłam się w stronę Devil'a. Cały czas trzymałam go za uprząż. Zostawiłam walizki i poszłam poszukać stajni. Wprowadziłam go do wolnego boksu.
- Bądź grzeczny, niedługo przyjdę - szepnęłam do niego i pocałowałam w chrapy. Pokrowiec z gitarą zarzuciłam na prawe ramię, ten ze skrzypcami na drugie. Keyboard do ręki, i walizka na kółkach. Skierowałam się w stronę akademii. Podeszła do mnie rudowłosa dziewczyna.
- Hej, nowa jesteś? - zapytała.
- Ta. - odburknęłam.
- Pomogę ci. - chciała chwycić keyboard, ale podstawiłam jej walizkę. Weszłyśmy bez słowa po schodach na pierwsze piętro.
- Wiesz gdzie jest jakiś kierownik, czy ktoś taki?


<Alice?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz