Poszedłem z nią do tej higienistki. Wydała się miła, chociaż wpadła na mnie na tej desce. Trochę dziwny pomysł jeździć na desce po Akademii, ale każdy ma swoje dziwactwa...
Pani pielęgniarka profesjonalnie zalepiła jej tą ranę plastrem i zdezynfekowała wodą utlenioną. Sam bym to umiał zrobić, no ale cóż.
- Boli cię bardzo? - zapytałem. Tak wypadało. Była całkiem ładna, wydawała się fajna i w ogóle, jeździła na desce, tylko... Nie mogłem przestać myśleć o Carmen. Gdy tak odbiegła bez słowa... Wzdrygnąłem się. Nie widziałem jej od paru dni, nie było jej na lekcjach.
- Heeej! - zamachała mi Ellie ręką przed oczami. Musiałem wyglądać jak kretyn wpatrując się w dal.
- Hm? Zamyśliłem się - wymusiłem uśmiech. Nie potrafiłem być niemiły. Tfu! I kto to mówi? Koleś, który wyzwał Chrisa na bójkę? Zdecydowanie w obliczu miłości potrafiłem być niemiły. Ludzie się zmieniają...
- Może się przejedziemy? - zapytała nagle dziewczyna. Miałem tylko nadzieję, że nie skończy się tak jak z... NIE! Nie mogłem w kółko o niej myśleć! Życie idzie do przodu. A ja stoję w miejscu. Przygryzłem wargę i westchnąłem.
- Chętnie - w końcu wydusiłem. - Pójdę oporządzić Perłę - powiedziałem i ruszyłem ku mojej klaczy. Szybko się z nią uporałem, była bardzo posłuszna.
- To gdzie jedziemy? - zapytałem, gdy już siedzieliśmy w siodle. - Może na kwiecistą łąkę, dawno tam nie byliśmy?
<El? :)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz